Menu

default_mobilelogo

„Że przecież Człowiek ma wobec Zwierząt wielki obowiązek — pomóc im przeżyć życie, a tym oswojonym — odwzajemnić ich miłość i czułość, bo one nam dają o wiele więcej, niż od nas dostają. I trzeba, żeby one przeżyły swoje życie godnie, żeby wypełniły swoje Rachunki i w karmicznym indeksie zaliczyły ten semestr — byłem Zwierzęciem, żyłem i jadłem; pasłam się na zielonych pastwiskach, rodziłam Młode, grzałam je swoim ciałem; budowałem gniazda, spełniłem, co do mnie należało. Kiedy się je zabija, a one umierają w Lęku i Grozie, jak ten Dzik, którego ciało leżało wczoraj przede mną, i wciąż tam leży, poniżone, ubłocone i oklejone krwią, zamienione w padlinę — wtedy skazuje się je na piekło i cały świat zamienia się w piekło. Czy ludzie tego nie widzą? Czy ich rozum jest w stanie wyjść poza małe, samolubne przyjemności?”[1]

„Pani przesadza — powiedział tylko po chwili, układając spokojnie kartki na biurku. — W ogóle to mnie zastanawia — ciągnął — dlaczego starsze kobiety... kobiety w pani wieku tak się zajmują zwierzętami.

Czy nie ma już jakichś ludzi, którymi mogłyby się zaopiekować? I czy to dlatego, że ich dzieci wyrosły i one już nie mają nikogo, kim mogłyby się zająć? A instynkt je do tego popycha, bo kobiety mają instynkt opieki, prawda? — spojrzał na koleżankę, ale ta nie potwierdzała owej Hipotezy żadnym ruchem. Moja babcia — kontynuował — ma na przykład siedem kotów w domu i jeszcze karmi wszystkie okoliczne w swojej dzielnicy.” [2]

132

 


[1] Tokarczuk, O., Prowadź swój pług przez kości umarłych. 2009, s. 130

[2] Tamże, s. 132